W związku z artykułem, który ukazał się w kieleckim dodatku “Gazety Wyborczej” oraz na stronach internetowych tego pisma, pracownicy Szkoły Podstawowej nr 19 im. Ireny Sendlerowej w Kielcach przesyłają sprostowanie na ręce redaktora naczelnego tejże gazety.

 

 

Kielce, dnia 07.10.2015r.

 

Redaktor Naczelny

Gazety Wyborczej w Kielcach

 

Mając na uwadze dobro Szkoły Podstawowej nr 19 im. Ireny Sendlerowej w Kielcach i uczących się tam uczniów, jako pracownicy tej placówki, przesyłamy sprostowanie do artykułu zamieszczonego w dn. 05.10.2015 r. na łamach Gazety Wyborczej oraz w dn. 04.10.2015r. na www.wyborcza.pl.

Już sam tytuł artykułu: „Problemy z przemocą w szkole. Pobity i skopany na przerwie”- nośny, jak na dzisiejsze czasy – jest naszym zdaniem tanim chwytem dziennikarskiego wyrobnictwa. Szanujący swoją pracę i odbiorców dziennikarz, najpierw rzetelnie i dogłębnie zapoznaje się z tematem, a potem przekazuje czytelnikowi sprawdzone fakty. Zamieszczone w artykule informacje o braku dyżurującego na przerwie nauczyciela, i odciąganiu „agresora” przez inne dzieci są nieprawdziwe, a opisany przebieg incydentu jest w trakcie dokładnego wyjaśniania.

 

 

Warto też przypomnieć, że użyte słowa „pobity i skopany” to nie to samo, co „uderzony”, „popchnięty”, „kopnięty”. Operowanie terminami, których dziennikarz nie rozróżnia, albo celowo używa takiej formy, wprowadza czytelnika w błąd i naprowadza na jeden tylko tok myślenia, a wynikająca z tego ocena jest dobitnie i agresywnie jednoznaczna.

Informacja o braku dyżurującego nauczyciela podczas przerwy jest nieprawdą i godzi we wszystkich nauczycieli szkoły. Autor artykułu zakłada, że nauczyciele SP 19 nie wywiązują się z ustawowych obowiązków. Na przerwie pełniły wówczas dyżur dwie nauczycielki, które kontrolowały zachowania uczniów na korytarzu i od razu zareagowały na upadek ucznia. Uczeń został podniesiony przez jedną z nich i odprowadzony do gabinetu pielęgniarki szkolnej, która udzieliła dziecku pierwszej pomocy. Po opatrzeniu niewielkiej rany (zadrapania) na czole uczeń wrócił na lekcje i brał w nich aktywny udział. Uczeń nie zgłaszał ani pielęgniarce ani nikomu jakichkolwiek dolegliwości. Pielęgniarka – jak jest to zawsze w zwyczaju SP 19 – zadzwoniła do rodzica i przekazała informację o uczniu.

Podjęte zostały też kroki zmierzające do dokładnego wyjaśnienia zajścia – na poziomie wychowawców uczniów, świadków zajścia (uczniów), nauczycieli dyżurujących i pedagoga szkolnego.

Dziennikarz jednak nie zadał sobie trudu poczekania na dokładne wyjaśnienie okoliczności i przyczyn zdarzenia a informacje wypisane w artykule oparł jedynie na opinii rodzica poszkodowanego ucznia. Ponadto zniekształcona została wypowiedź dyrektor szkoły, pani mgr Doroty Mętrak, która wcale nie tłumaczyła nieobecności nauczyciela na tym konkretnym dyżurze, lecz podała jedynie przykład teoretycznej sytuacji, która mogłaby zaistnieć.

Kilkoma takimi, niezwykle sugestywnymi zdaniami, w artykule pod wyrażającym wyjątkową agresję i okrucieństwo uczniów tytułem, dziennikarz zaprzepaścił wieloletnią pracę nas doświadczonych nauczycieli tej szkoły. Pracę mającą na celu przede wszystkim zapewnienie poczucia bezpieczeństwa uczniów, pracę dzięki której na przestrzeni ostatnich lat nie ma w szkole niszczenia mienia, nie ma kradzieży ani wyłudzeń, a jeśli cokolwiek dzieje się dziecku – natychmiast wszyscy reagujemy. Żadna szkoła nie jest idealna, zawsze może się coś wydarzyć tam, gdzie jest duże skupisko dzieci.

Rodzice uczniów na przestrzeni ostatnich lat coraz lepiej oceniali naszą szkołę pod kątem bezpieczeństwa. Dowodem docenienia naszej pracy jest chociażby przyznanie szkole Certyfikatu Bezpieczeństwa na lata 2014 -2018, szczególnie cennego wyróżnienia, o które wcale specjalnie nie zabiegaliśmy, lecz zostaliśmy nim uhonorowani przez zewnętrzne instytucje. Działania szkoły zostały zauważone przez Świętokrzyskiego Kuratora Oświaty, Świętokrzyskiego Komendanta Policji oraz Wojewodę Świętokrzyskiego. Takiego certyfikatu nie dostaje się przecież za nic, a nasza praca nad poprawą bezpieczeństwa w szkole nie była i nie jest jednorazowym działaniem. Prowadzimy także sami i we współpracy z policją i Strażą Miejską oraz z Poradnią Psychologiczno-Pedagogiczną propagowanie bezpiecznych zachowań w szkole oraz poza nią i prowadzimy regularne działania prewencyjne przeciw agresji i dyskryminacji.

 

W cytowanym artykule pojawiły się także nieścisłości i błędy logiczne. Chodzi o fragment: „Usłyszałam, że będą prowadzone rozmowy z chłopcem, który kopał mojego syna, ale tego dnia, gdy to się wydarzyło, nie pojawił się w szkole, jego rodzice twierdzą, że jest chory”. W związku z tym mamy pytanie: o którego chłopca chodzi – pomówionego czy „pobitego”? Z wypowiedzi wynika też, że chłopiec pobił kolegę, nie będąc w tym dniu w szkole.

 

Tytuł i treść artykułu są nastawione na tanią sensację. Podano w nim nierzetelne i niesprawdzone informacje, które godzą w dobre imię naszej szkoły oraz wszystkich jej pracowników. Warto byłoby przed napisaniem takiego artykułu porozmawiać ze wszystkimi zainteresowanymi, a przed wydaniem medialnego wyroku wysłuchać nie tylko oskarżeń, ale także wyjaśnień. Wymaga tego dziennikarska etyka. Rozróżnianie faktów od opinii przez dziennikarza jest – jak się okazuje – wyższą sztuką, choć tak zwana obiektywna prawda po-winna być naczelną zasadą dobrego dziennikarstwa, a jest sztuką wymagającą jakichś nadzwyczajnych umiejętności i talentu…

Jesteśmy zaszokowani i zaniepokojeni sposobem przedstawienia wydarzeń. Nierzetelna relacja dziennikarska podważyła nasze wieloletnie wysiłki i działania na rzecz promocji szkoły w środowisku (coroczne festyny rodzinne, Festiwale Nauki, współpraca z przedszkolami, Dzień Patrona, Dzień Sportu oraz wiele imprez wewnątrzszkolnych, których Gazeta Wyborcza nie zauważa) i dobrą opinię, którą się do tej pory cieszyliśmy. Wychowaliśmy wielu wspaniałych absolwentów, którzy dziś otwarcie przyznają, że są dumni, że uczyli się w „dziewiętnastce”. Uczyliśmy i pomogliśmy wielu uczniom, których sytuacja środowiskowa wymagała pomocy. Misją naszej szkoły było i jest wychowanie godnego i przygotowanego do życia człowieka – i nie bez powodu od 2012r. patronem SP19 stała się wybitna postać Ireny Sendlerowej.

 

Nie jest to pierwszy przypadek nierzetelnego artykułu w lokalnym dodatku Gazety Wyborczej na temat naszej szkoły. Brak obiektywizmu widoczny był także w artykule na temat szkolnego planu lekcji, który to również został napisany jedynie na podstawie opinii grupy rodziców – bez wysłuchania stanowiska dyrekcji szkoły w tej sprawie. Pragniemy podkreślić, że przedstawiona przez nas wersja planu lekcji miała służyć jedynie podniesieniu bezpieczeństwa uczniów i poprawie komfortu ich nauki oraz opieki świetlicowej.

 

Gazeta żyje jeden dzień, ale krzywda jaka może zostać wyrządzona po publikacji jednego nierzetelnego artykułu, odbijać się będzie echem przez bardzo długi czas. I my jako pracownicy Szkoły Podstawowej nr 19 im. Ireny Sendlerowej czujemy się bardzo skrzywdzeni.

Zgodnie z prawem prasowym domagamy się, by powyższe sprostowanie zostało opublikowane.

 

Z poważaniem

podpisani pracownicy szkoły