Ogólnopolska Akcja Czytelnicza 2025 „Luty z Cukierkiem – Książki z Pazurem” zakończona, ale – oprócz miłych wspomnień po przeczytaniu fragmentów lub w całości książek Waldemara Cichonia o „słodkim” bohaterze i jego psich kolegach – pozostała także pamiątka w formie pracy pisemnej o pupilu imieniem Koko. Autorką opowieści jest Nikola Ziętal z kl.4b. Zachęcamy do zapoznania się z historią wielkiej przyjaźni między Waszą koleżanką i jej pekińczykiem, która w całości zostanie zamieszczona na stronie internetowej szkoły. Biblioteka Szkolna nagrodziła Nikolę za kreatywność oraz ciekawą pracę literacką. Nagrodzone także zostali uczniowie, którzy narysowali swoich ulubieńców lub przynieśli ich zdjęcia, m.in.: Iza Stelmaszczyk z kl. 2a oraz Dominik Hucał z kl.2b. Wszystkim gratulujemy i dziękujemy za udział w akcji!
Koordynatorki akcji:
Iwona Krzemińska
Agnieszka Parkita
KOKO opowiada o swoim życiu i o właścicielce – Nikoli Ziętal z kl.4b
Jestem Koko, pekińczyk, a moją właścicielką jest urocza Nikolka. To
właśnie dzięki niej żyję już cztery lata. Moja pani zawsze marzyła o psim
przyjacielu – właśnie takim, jak ja. Kiedy obchodziła siódme urodziny, a ja
zaczynałam siódmy tydzień psiego życia, zabrała mnie wraz ze swymi rodzicami
z zimnego, brudnego, ogromnego garażu (tak to pomieszczenie nazywali).
Dobrze pamiętam ten moment: był styczeń, na zewnątrz siarczysty mróz,
ciemno, a ja byłam głodna i zmarznięta. Niki przez całą drogę mnie tuliła i
głaskała, nie dowierzając, że ma pieska. Cichutko z radości popiskiwałam, bo
wreszcie czułam się bezpiecznie. Moja pani szeptała mi do ucha, że będę jej
„oczkiem w głowie”. Nie bardzo wiedziałam, co to znaczy, ale teraz już wiem.
Najlepsze kęski z posiłków są dla mnie, a Niki nawet dzieli ze mną moje
legowisko, które nazywa „łóżkiem”. Nie lubię, kiedy wychodzi do szkoły, bo jest
tam tak długo, a ja strasznie za nią tęsknię! Kiedy moja opiekunka wraca do
domu, wszystko robimy razem: bawimy się, spacerujemy, a kiedy Nikola bierze
kąpiel – siedzę obok wanny i czuwam, czekam na moją kolej – ona także jest
przy mnie w czasie wieczornej toalety. Moja pani nauczyła mnie wielu sztuczek,
zaprowadziła do ciekawych miejsc. Jedyne, czego nie lubię z nią robić, to
chodzić do weterynarza, bo się go boję. Na szczęście, nie muszę często tam
bywać!
Jak już wspomniałam, ponoć jestem pekińczykiem, a w domu wołają na
mnie „Kapibara długoucha”. Mówią też, że moje paputy (czytaj: łapy) pachną
popcornem. Mniam, uwielbiam popcorn! Któregoś razu Niki upuściła na
podłogę całe pudełko tego przysmaku, ale była wyżerka! Do tej pory ślinka mi
cieknie na samo wspomnienie. Niestety, mama mojej pani popsuła całą zabawę
i przyjemność – wciągnęła większość popcornu odkurzaczem. Bardzo byłam
niezadowolona! Ta pani potrafi popsuć najlepszą zabawę, np. kiedy gramy z
Niki piłką w naszym pokoju, to zaraz słyszymy gadanie, że z piłką to trzeba wyjść
na dwór. Ja wtedy szczekaniem pytam: jak mamy wyjść, skoro na zewnątrz
pada? Oj, nie znoszę deszczu – uciekam zaraz do domu. Zdecydowanie wolę
puszysty śnieg, mróz… Lubię jeździć na sankach…właśnie tak i uważam, że nie
ma nic dziwnego w tym, że pies lubi jeździć na sankach, choć nie jest to łatwe.
Zdarza się, że nie rozumiem moich człowieków, mówią, że się popsułam, a ja po
prostu leżę z brzuszkiem do góry, choć zdarza się, że się wyginam w różne
strony – taka już ze mnie akrobatka! Biorę przykład z mojej pani – Nikola też
ćwiczy akrobatykę. Potrafi w taki sposób wyginać swoje ciało, że aż oczy bolą
od patrzenia i podziwiania!
Chyba już dosyć o sobie napisałam, mam nadzieję, że Was nie
zanudziłam. Hmmm…myślę, o czym mogłabym jeszcze opowiedzieć…Wiem,
przedstawię miłym Czytelnikom historię pobytu na wspólnych wakacjach, które
zawsze spędzamy razem. Nie, przepraszam – spędzamy je razem od pewnych
wakacji, w czasie których przebywałam u babci Sofindy i troszkę…utyłam…tak
ok.2 kg w ciągu tygodnia. Z jednej strony – czułam się jak w raju – babcia mnie
karmiła, a ja nawet na spacer nie wychodziłam, ale tęskniłam bardzo za Niki i
rodziną, byłam smutna! Dlatego babcia telefonowała do nich, by szybko
przyjechali po mnie, bo coś mi dolega (dzięki, babciu!). Oczywiście musiałam
zaliczyć wizytę u weterynarza (brrrr!) i okazało się, że muszę przejść na dietę,
a także mieć więcej ruchu. O tego czasu nie zostaję już u babci w czasie wakacji.
W minionym roku odbyłam daleką podróż (ponoć aż 17-godzinną!), jednak nie
była ona dla mnie uciążliwa, bo lubię jeździć autem z rodzinką i spać wygodnie
na siedzeniu. Po dotarciu do celu podróży byłam trochę zdziwiona, bo – oprócz
mojej rodzinki – nikogo nie rozumiałam, jakoś tak dziwnie mówili…
Najważniejsze, że Niki była blisko. W ciągu dnia panował niesamowity upał,
więc niewiele spacerowałam, za to wieczorami moja pani urządzała wyścigi do
morza – zawsze wygrywałam! Początkowo bałam się dużych fal, ale Nikola
przekonała mnie, że nie są straszne, więc zaczęły mi się nawet podobać, a pod
koniec pobytu nie chciałam wyjść z wody. Hmmm….marzy mi się ciepłe morze i
lato, bo mam już dosyć tego zimna. Jak to dobrze, że mogę się przytulić do
Nikolki i jej rodzinki! Ona ciągle powtarza, że ma najwspanialszego psa na
świecie. Każdy właściciel czworonoga mówi takie słowa swojemu pupilowi i –
ma rację! Szczęściara ze mnie, że trafiłam na takich wspaniałych opiekunów,
dlatego jestem im wierna i kocham ich z całego psiego serducha!
W imieniu KOKO napisała:
Nikola Ziętal z kl.4b